KANAŁ - RECENZJA
Film Andrzeja Wajdy pt. "Kanał" opowiada o ponurej powstańczej rzeczywistości i zniszczeniach poczynionych przez Niemców podczas II wojny światowej, ale przede wszystkim na wojennym tle możemy obserwować ludzkie dramaty.
Warszawa, 1944 rok. Powstanie zbliża się do końca. Po nieudanej próbie przebicia się przez stanowiska niemieckie, kompania porucznika "Zadry" wchodzi do kanału na rogu Bałuckiego i Szustra na Mokotowie. Kierują się w stronę Śródmieścia, ale z ponad czterdziestu powstańców nie ocaleje nikt. Oddział zostaje niebawem rozbity na trzy mniejsze grupki ludzi błąkających się po omacku w cuchnących czeluściach stolicy. Łączniczkę "Stokrotkę" i rannego "Koraba" zatrzymała krata u wylotu kanału; Halinka popełniła samobójstwo; kompozytor Michał dostał pomieszania zmysłów. "Mądry" wyszedł przy Dworkowej wprost na niemiecki patrol. Film swoją wielkość zawdzięcza doskonałemu scenariuszowi Jerzego Stawińskiego, nieskupiającym się wyłącznie na wojnie, ale na jej emocjonalnym odbiciu wśród ludzi.
Dzieło Wajdy nie jest jednak tylko historią kilkunastu powstańców. Oprócz znaczenia dosłownego możemy zaobserwować również wymowę metaforyczną, dzięki której sytuację tej małej grupy możemy odczytać jako położenie całego polskiego narodu.
Kanał jest arcydziełem kina wojennego, które ukazuje prawdę, tak często ubarwianą w amerykańskich superprodukcjach z tamtych lat. Andrzej Wajda jako pierwszy pokazał światu, jak naprawdę wyglądała wojna wraz z jej największymi okropnościami. Film Wajdy złamał stereotyp i z niechcianego początkowo filmu antybohaterskiego zmienił się w kultowy obraz wywyższający to, co prawdziwe - heroizm i poświęcenie nawet dla sprawy teoretycznie przegranej.
To dzieło Wajdy na pewno zasługuje na obejrzenie. Dzieło kinowe podobało mi się, chociaż gdybym miała określić je jednym słowem - jest to film ''ciężki''.
Warszawa, 1944 rok. Powstanie zbliża się do końca. Po nieudanej próbie przebicia się przez stanowiska niemieckie, kompania porucznika "Zadry" wchodzi do kanału na rogu Bałuckiego i Szustra na Mokotowie. Kierują się w stronę Śródmieścia, ale z ponad czterdziestu powstańców nie ocaleje nikt. Oddział zostaje niebawem rozbity na trzy mniejsze grupki ludzi błąkających się po omacku w cuchnących czeluściach stolicy. Łączniczkę "Stokrotkę" i rannego "Koraba" zatrzymała krata u wylotu kanału; Halinka popełniła samobójstwo; kompozytor Michał dostał pomieszania zmysłów. "Mądry" wyszedł przy Dworkowej wprost na niemiecki patrol. Film swoją wielkość zawdzięcza doskonałemu scenariuszowi Jerzego Stawińskiego, nieskupiającym się wyłącznie na wojnie, ale na jej emocjonalnym odbiciu wśród ludzi.
Dzieło Wajdy nie jest jednak tylko historią kilkunastu powstańców. Oprócz znaczenia dosłownego możemy zaobserwować również wymowę metaforyczną, dzięki której sytuację tej małej grupy możemy odczytać jako położenie całego polskiego narodu.
Kanał jest arcydziełem kina wojennego, które ukazuje prawdę, tak często ubarwianą w amerykańskich superprodukcjach z tamtych lat. Andrzej Wajda jako pierwszy pokazał światu, jak naprawdę wyglądała wojna wraz z jej największymi okropnościami. Film Wajdy złamał stereotyp i z niechcianego początkowo filmu antybohaterskiego zmienił się w kultowy obraz wywyższający to, co prawdziwe - heroizm i poświęcenie nawet dla sprawy teoretycznie przegranej.
To dzieło Wajdy na pewno zasługuje na obejrzenie. Dzieło kinowe podobało mi się, chociaż gdybym miała określić je jednym słowem - jest to film ''ciężki''.
Komentarze
Prześlij komentarz