DENIWELACJA (R. MRÓZ) - RECENZJA
Gdzie jest Wiktor Forst?
To pytanie zadają sobie zakopiańscy śledczy, gdy topniejący w Tatrach śnieg odsłania makabryczny widok na zboczach Giewontu. Odnalezione zostają zwłoki grupy kobiet, których za życia nic ze sobą nie łączyło.
Żadna wycieczka nie zaginęła zimą na szlakach, a wszystkie ofiary wypadków w górach zostały odnalezione. W dodatku na ciałach nie ma żadnych śladów świadczących o tym, by doszło do zabójstw. Kiedy w Zakopanem znikają jednak kolejne kobiety, nie ma wątpliwości, że na Podhalu pojawił się seryjny zabójca.
Policja odkrywa ślad prowadzący do Wiktora Forsta. Problem polega na tym, że nikt nie wie, gdzie od roku przebywa były komisarz…
To pytanie zadają sobie zakopiańscy śledczy, gdy topniejący w Tatrach śnieg odsłania makabryczny widok na zboczach Giewontu. Odnalezione zostają zwłoki grupy kobiet, których za życia nic ze sobą nie łączyło.
Żadna wycieczka nie zaginęła zimą na szlakach, a wszystkie ofiary wypadków w górach zostały odnalezione. W dodatku na ciałach nie ma żadnych śladów świadczących o tym, by doszło do zabójstw. Kiedy w Zakopanem znikają jednak kolejne kobiety, nie ma wątpliwości, że na Podhalu pojawił się seryjny zabójca.
Policja odkrywa ślad prowadzący do Wiktora Forsta. Problem polega na tym, że nikt nie wie, gdzie od roku przebywa były komisarz…
Wiktor Forst, którego mieliśmy okazję poznać w innych książkach Remigiusza Mroza, wbrew wcześniejszym zapowiedziom autora, powrócił. I nie ukrywam, że jest to powrót, na który bardzo liczyłam i na który czekałam. Niesforny komisarz jest moim ulubionym bohaterem wykreowanym przez Remigiusza Mroza.
W wydarzeniach opisanych w pierwotnej trylogii komisarz Wiktor Frost zmierzyć musiał się z niezwykle przebiegłym seryjnym zabójcą – „bestią z Giewontu”, który urządził polowanie nie tylko na tatrzańskich turystów, ale także na ścigającego go policjanta. Krótko mówiąc – Wiktor zdecydowanie nie miał lekko. Kiedy więc nierówne starcie – z bestią i pomysłowością autora, dobiegło końca, Forst powinien w spokoju doczekać literackiej emerytury.
A jednak nic z tego! Remigiusz Mróz nie przestaje nas szokować - w Tatrach odnalezione zostają zwłoki pięciu kobiet. Sekcja zwkłow wykazuje, że zmarły one na skutek uduszenia, a pod śniegiem spędziły już dłuższy czas. Na ciele jednej z ofiar, policja odnajduje ubrania dawnego komisarza, po którym ślad w ostatnim czasie zaginął. Choć fabuła powieści przenosi nas do słonecznego hiszpańskiego Alicante, nie możemy pozwolić, aby zwiodły nas pozory. Z łatwością zauważamy - bohater nie był tam na wakacjach.
Odnoszę wrażenie, że wobec Remigiusza Mroza nie da się przejść obojętnie – albo jest się jego fanem i zapełnia koleje półki jego powieściami, albo zapamiętale krytykuje się go w zasadzie za wszystko. Od absurdalnie banalnych negatywnych komentarzy, po za słaby research czy niedopracowanie poszczególnych książek. Podnosi się, że ilość nie zawsze idzie z jakością, a pisane przez niego powieści powielają schematy znane z poprzednich. Muszę jednak przyznać, że przynajmniej część stawianych mu zarzutów jest słuszna. W mojej cenie nie umniejsza to jednak podstawowego zadania, które tego typu literatura ma wypełniać – dostarczania rozrywki czytelnikom.
Książka bardzo podobała mi się
Komentarze
Prześlij komentarz